— Zmiłujcie się, kumoszko! takiego mam męża,
Lepiejbym poślubiła smoka albo węża!
Nijakiego z nim rzędu nie dojdę, ni końca.
Choć cały dzień wojuję do zachodu słońca,
To on jakby nie słyszał, oczami nie mruga,
Ani słowa nie mruknie, we warstacie struga.
— Ech! to nic »kumosicko« droga, ulubiona!
Jakiego ja mam zbója, łotra, faraona!
Kiedy zacznę z nim o co... jak zaklnie siarczyście,
To w tej chwili, kumosiu, milczę uroczyście...
***
Gdyby te dwie kumoszki mężów pomieniały,
Prawdziwegoby szczęścia w małżeństwie doznały...