Ażeby dostać kawałek kiełbasy,
Zgodnym sposobem wziął chłopiec trzy basy.
Ledwie się strzepnął i skarbem nabytym
Łzy ocierając, powąchał go przy tym,
Biegnie ze szkoły wygłodniały żaczek:
- Stój! - krzyczy - nie jedz. odkupię przysmaczek.
- Mądryś! - odpowie właściciel kiełbasy -
Dopiero za nią dostałem trzy basy.
- Dajże mi pięć, a daj ją zjeść! -
Targ w targ - wyrzepił mu sześć
I dał,
Co miał.
Grosz na groszu - lichwa czysta,
Jednak kapitalista,
Rozważywszy sobie,
Coś się w głowę skrobie. -
Nie tylko to szkolne żaki
Biorą z handlów skutek taki;
Często
Gęsto,
Los szalony
Gdy z rachubą pójdzie w tuzy,
Stratą - plony;
Zyskiem - guzy.