Gniewa się baba na targ, a targ o tém nie wie,
Stare mówi przysłowie o bezsilnym gniewie.
Targ nie wie! Ale baba niekoniecznie głupia,
Że swą boleść bezwładną słowami wykupia;
Wszakże niejeden krzyknie: „Zjedz djabła“, a przecie
Nikt jeszcze nigdy djabła nie połknął w pasztecie
Czemuż babie brać za złe, gdy dopiecze żywnie,
Że baba na wiatr czasem językiem pokiwnie.
Bo teraz już na targach nie ma czci i wiary,
Furdą ojciec i matka, furdą ksiądz wikary.
Daj! krzyczą teraz wszyscy, albo ci wydrzemy,
A targ daje się łupić... i cały targ niemy;
Niechże przynajmniéj baba ma tyle odwagi,
Powiedzieć dziś otwarcie do frymarczéj plagi:
Wszyscy, wszyscy jesteście kuglarze, oszusty,
Bractwa miłości bractwem fałszu i rozpusty,
Więc niechże wasze togi, larwy i kaptury
Szatańskie kiedyś w piekle rozedrą pazury.
Baba klękła u krzyża, zapłakała rzewnie,
Bo głos ludzki już teraz nie pomoże pewnie.