Nad grobem braci, przyjaciół, kolegów,
Męstwa i sławy zawiesiłeś wianek,
Przed nim uklękną ostatki szeregów,
W nim dla nich życia zawoni poranek.
Jak głos rzucony w bezludne zwaliska
Wraca samotny obiegłszy do koła,
Tak kiedy serce kolegów zawoła,
Pamięć już tylko powtarza nazwiska.
Już za granicą wspomnień i pamiątek
Coraz nam ciszéj, coraz puściéj w życiu,
Gdzieniegdzie tylko jak kłos w gradobiciu,
Z proporcem w ręku stoi jeszcze szczątek.
Lecz w kłosie ziarno nie może pójść marnie,
Padnie powoli na ojczystą ziemię
A w Bogu wiara i w ziemi i w ziarnie,
Polskich ułanów nie zaginie plemie.