Sztuka

Pi­szą a pi­szą i nie­do­syć na tém,
Za­raz chcą dru­kiem chwa­lić się przed świa­tem;
Chwa­lić się moż­na, ale świat nie głu­pi
Wę­chem od­gad­nie i bred­ni nie kupi.
Dzien­ni­ki tyl­ko wciąż za­ra­zę sze­rzą,
Bo sło­wa kor­cem jak kar­to­fle mie­rzą;
Byle roz­cią­gle i byle nie dro­go
Za­wsze na świe­cie kup­ca zna­leść mogą.
Cze­muż dla Boga pi­sać tak za­wzię­cie?
Czyż ka­wał chle­ba tyl­ko w atra­men­cie?
Czy­liż rol­nic­twa, prze­my­słu, rze­mio­sła
Wszel­ka moż­li­wa już dro­ga za­ro­sła?
Czy­liż nie le­pi­éj do­brze ro­bić buty,
Niż kle­ić głup­stwem jaki wiersz za­tru­ty?
„Za­cznij od sie­bie, mój Pa­nie Cen­zo­rze.“
Tro­chę nie­grzecz­nie ktoś mi po­wié może,
Lecz bar­dzo słusz­nie. — I ja téż tak ro­bię,
Gdy­bym i głos miał, mil­czał­bym w téj do­bie.
Gdzie już w sztuk pięk­nych dzie­wi­czym Ede­nie
Zim­ny re­alizm za­pu­ścił ko­rze­nie.
Na­gi­éj na­tu­rze sta­wia­ją oł­ta­rze,
A jéj ka­pła­ni, nędz­ni ba­ka­ła­rze
My­ślą, że ści­słe jéj na­śla­do­wa­nie
Za twór­cze dzie­ło kie­dyś może sta­nie,
A głu­pia py­cha uwa­gi nie zwra­ca,
Że same kre­ski mał­pia tyl­ko pra­ca —
Je­że­li iskra, dana z bo­ski­éj dło­ni,
Nie za­tli w du­szy, w myśl się nie wy­ło­ni.
Mi­ło­ści, wia­ry, na­tchnie­nia po­trze­ba
By zie­mię wzno­sząc przy­bli­żyć do nie­ba,
Albo na­tu­ra sta­nie się opo­ką,
Gdzie cie­pła ser­ca nie do­się­gnie oko;
Ta­kim nie­ste­ty dziś sztu­ka ob­ra­zem
I aby jed­nym za­koń­czyć wy­ra­zem,
Dro­bia­zgo­wo­ści su­mien­na prze­sa­da
Na czy­stą sztu­kę kir ża­łob­ny skła­da.

Czy­taj da­lej: O pierdzeniu – Aleksander Fredro