Pewnego dnia na zajęciach z rysunków Tosia uznała, że Plastusiowi zapewne brakuje towarzystwa. Postanowiła zatem, że ulepi drugiego ludzika z plasteliny. Był zielony, podobny do Plastusia i nosił czerwone spodenki. Tosia była z niego bardzo zadowolona. Szybko ołówkiem dorobiła mu oczy i już Plastek, bo tak go nazwała, spoglądał na świat bardzo zdziwiony.
Plastuś początkowo był bardzo entuzjastycznie nastawiony do kolegi. Planował, że wszystko mu pokaże i wytłumaczy, żeby Plastek nie musiał sam wszystkiego się uczyć. Kiedy nowy ludek wszedł do piórnika, Plastuś był gotowy, by zostać przewodnikiem Plastka. Nie udało mu się zostać dyżurnym – trudno, ale za to Plastka nauczy wszystkiego, co sam potrafi.
Plastuś szybko jednak się zdziwił, ponieważ po powitaniu Plastek nie zwracał już na niego najmniejszej uwagi. Wdał się za to w rozmowę z innymi mieszkańcami piórnika, śmiał się, żartował i wszystkich zabawiał. Przybory były nim oczarowane – nawet ten gbur, kałamarz, który nigdy nie miał ochoty rozmawiać z Plastusiem. Ten zaś uznał, że to tylko ciekawość nowym kolegą i zajął się swoimi sprawami. Wszystko powinno zaraz wrócić do normy.
Jednak nie wróciło, a Plastek stawał się coraz większą gwiazdą piórnika. Wychodził z niego na lekcjach, a nauczycielka i inne dzieci się nim zachwycały. Przybory wręcz biły się między sobą o to, kto spędzi czas z Plastkiem. Temperówka z tego powodu specjalnie ułamała czubek ołówka. W piórniku dochodziło do prawdziwych scen dantejskich.
Plastuś bardzo szybko zaczął marzyć o tym, by pozbyć się Plastka. Doskonale wiedział, jak delikatna bywa plastelina. Dlatego pewnego dnia w domu zaprosił Plastka na spacer po stole, przy którym Jacuś odrabiał lekcje. Manewrował tak sprytnie, że wreszcie zaprowadził Plastka prosto pod opadający na blat kubek Jacusia. Plastek odskoczył w ostatnim momencie, a Plastuś musiał udawać bardzo zmartwionego.
Plastuś był rozczarowany, ale nie ustawał w planowaniu, jak pozbyć się Plastka. Ten jednak stał się ostrożniejszy i chyba unikał Plastusia. Tosia nie widziała nic niepokojącego w zachowaniu ludzików – zresztą była zajęta nauką w szkole.
Któregoś dnia Plastuś siedział i słuchał wybuchów śmiechu dochodzących z piórnika, a pod ich wpływem podjął kolejne działanie. Znów zabrał Plastka na spacer, ale tym razem się nie patyczkował. Po prostu wepchnął rywala do miski z jedzeniem psa Fikusia. Miał głęboką nadzieję, że Fikuś Plastka zje, a potem jego organizm pozbędzie się plasteliny w naturalny sposób podczas spaceru.
Plastuś wrócił do piórnika, a zaniepokojona Tosia odkryła nieobecność Plastka. Przeszukała cały dom, aż wreszcie znalazła ludzika w psiej misce. Domyśliła się, że to nie był przypadek, dlatego podjęła decyzję. Kolejnego dnia w szkole Tosia ofiarowała Plastka swojej najlepszej przyjaciółce, czyli Lodzi, a Plastuś odzyskał spokój.
Aktualizacja: 2025-11-08 21:16:51.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.