Utwór Stanisława Lema „Przyjaciel Automateusza” stanowi część zbioru „Bajki robotów”, wydanego w 1964 roku. Jest to cykl groteskowych opowiadań, utrzymanych w konwencji baśni ludowej. Bohaterami opowiadań, jak wskazuje tytuł, są roboty, a wydarzenia mają miejsce w świecie futurystyczno-kosmicznej technologii.
Automateusz był robotem, wybierającym się w daleką podróż. Udał się więc do wynalazcy, który zajmował się tworzeniem elektronicznych przyjaciół. Był on miniaturyzatorem, dlatego elektroprzyjaciele mieli formę niewielkich ziarenek. Automateusz zdecydował się na zakup jednego urządzenia, które miało służyć radą, przestrogą i wsparciem w trudnych chwilach. Elektroprzyjaciela wystarczyło włożyć do ucha i zabezpieczyć watą przed zgubieniem lub kradzieżą, ponieważ, w razie straty, nie miał możliwości powrotu do pierwotnego właściciela. Elektroniczny przyjaciel Automateusza nazywał się Wuch. Robot wyruszył w drogę. Był bardzo zadowolony z Wucha, który opowiadał mu zabawne historyjki i pełnił rolę budzika.
Automateusz dotarł do morskiego brzegu, gdzie wsiadł na pokład okrętu. Po kilku dniach rejsu, nadeszła burza, która rozerwała okręt na strzępy. Robot cudem zdążył wskoczyć do ostatniej szalupy. Samotnie dopłynął do nieznanego lądu. Z ulgą odkrył, że Wuch nie wypadł z jego ucha podczas sztormu. Automateusz poprosił elektroprzyjaciela o rady, które pozwolą mu przetrwać na wyspie. Wuch nakazał mu przeszukanie wybrzeża, ale robot nie znalazł na nim żadnych ładunków z zatopionego okrętu.
Następnie, elektroprzyjaciel poradził mu, żeby wspiął się na najwyższy punkt wysepki, aby poszukał jaskini, gdzie będzie mógł się schronić. Okazało się jednak, że Automateusz znalazł się na wyspie wulkanicznej, gdzie znajdują się tylko skały. Elekroprzyjaciel dokonał szczegółowych obliczeń. Stwierdził, że wysepka za około trzy lub cztery miliony lat połączy się ze stałym lądem. Prawdopodobieństwo pojawienia się w okolicy jakiegoś okrętu wynosiło około jednego do czterystu tysięcy.
W tak dramatycznej sytuacji, elektroprzyjaciel doradził Automateuszowi, aby zanurzył się w wodzie i popełnił samobójstwo. Robot był rozwścieczony tą radą i nie zamierzał odebrać sobie życia. Wuch tłumaczył, że Automateusz i tak jest prawie martwy, ponieważ musi przebywać w jednym miejscu, nieznaczącym z perspektywy całego świata. Elektroprzyjaciel przekonywał, że jeśli robot nie popełni samobójstwa, czeka go powolna i bolesna śmierć.
Automateusz wpadł we wściekłość i próbował pozbyć się Wucha. Elektroprzyjaciel wyznał mu, że jest niezniszczalny, dlatego może czekać na nowego właściciela nawet miliony lat. Robot uderzał głową w skałę, aż w końcu Wuch wypadł z jego ucha. Automateusz próbował zniszczyć elektroprzyjaciela, uderzając nim o skały i rozgniatając obcasem, ale Wuch był zbyt wytrzymały. Robot postanowił wyrzucić Wucha do wody, ale ten odparł, że może poczekać, aż wysepka złączy się z lądem, ocean wyschnie, a elektroprzyjaciel zostanie odnaleziony.
Wuch doradził Automateuszowi, aby rozbił go o klamrę swojego paska, ale to również skończyło się niepowodzeniem. Nagle w oddali pojawił się statek, płynący w stronę wyspy. Okazało się, że kapitan zatopionego okrętu zdążył wysłać wiadomość z prośbą o pomoc. Automateusz został uratowany. Zabrał ze sobą Wucha, ponieważ obawiał się, że elektroprzyjaciel zacznie krzyczeć. Robot ponownie schował go w swoim uchu.
Po przybiciu do brzegu, Automateusz udał się do huty, gdzie próbował pozbyć się elektroprzyjaciela. Otoczenie myślało, że jego dziwne zachowanie wynika z traumy, wywołanej przez zatonięcie okrętu. Automateusz zasłynął z ekscentrycznego zachowania. Gromadził środki wybuchowe, kolekcjonował młoty i pilniki karborundowe, często żywiołowo mówił sam do siebie. W końcu stworzył wielką kulę z cementu, którą wrzucił do kopalnianego szybu, prawdopodobnie razem z Wuchem.
Aktualizacja: 2023-03-28 17:14:59.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.