Kto by mi pragnął dziś młodość powrócić,
Młodość, co szybko mija i ulata,
Ten wprzód by musiał z łąk całego świata
Pozbierać kwiaty i w pierś moją rzucić,
A później jeszcze taką pieśń zanucić,
Która się w niebie z aniołami brata,
Uderzyć w słońca płomienne zwierciadło,
By rozpryśnięte do mych nóg upadło!
I ktoby pragnął wrócić mi tę cudną
Baśń jasnych złudzeń i zgasłe miraże,
Ten wprzód by musiał na ziemi obszarze,
Przebywszy podróż mozolną i trudną,
Wskazać choć jedną duszę nieobłudną,
Dla której wstrętem są uczucia wraże
I jedno serce, śniące w orlej dumie,
Co woli skonać — lecz zdradzić nie umie!