Oto wszystkie mi złote przygasły purpury,
Przędza marzeń rozpękła, jak nić Ariadny,
Kochanka mi zginęła w pośród fali zdradnej,
Ptak szczęścia pomknął gdzieś w dal złotopióry.
Nade mną w górze bezkres ciemny i ponury
Majestat groźnej śmierci rozpostarł bezwładny,
Nie mam znikąd otuchy, ni radości żadnej,
Do snu mnie kolebają potępieńcze chóry.
A jednak wśród tej męki, wpośród tej rozpaczy,
Co się we mnie czarnymi kłębami przewala,
Prześcigając swą grozą męczarnie Tantala,
Mój duch nieraz tak cudne widziadła zobaczy,
Iż, olśniony urokiem tych złotych miraży,
O mękach i cierpieniach stokroć większych marzy.