W mojej duszy wrą straszne, ciemne oceany,
Wielki wichr srebrnopienne fale rozpierścienia,
Aż szaleją gejzerem dzikiego pragnienia
I huczą, jak ponure, obłędne organy.
Niekiedy pieśń zawiodą, jak step rozpłakany,
Gdy go swym skrzydłem muśnie godzina marzenia —
A wtedy hymn tęsknoty w dal się rozprzestrzenia,
Budząc gwiazd roziskrzonych złote karawany.
O, pieśni przepotężna, pieśni mojej duszy,
Leć coraz wyżej!... wyżej!... gdzieś na mleczne drogi
I bij jasnymi skrzydły o miesięczne rogi,
A gdy bolesny płacz twój nieba nie poruszy,
Gdy nie jękną, gwiazdami przetykane, dale —
To gwiazdy strącę w otchłań — a swą pieśń zapalę!...