Ja błagam Ciebie — o bądź Ty aniołem:
Ja błagam Ciebie — bądź Ty córką Boga,
Wyższą odemnie! — Wtedy rad ja czołem
Padnę, gdzie Twoja ślad wytłacza noga,
Wtedy rad wyznam, żem przy Tobie niczem,
Wyznam przed świata i Boga obliczem,
Ze choć tu dotąd ziemskiem ziemska ciałem,
Tyś mi już wiecznym w niebie ideałem!
W Tobie Ideał ten żyje — ten, płonie!
Nieraz Ci iskrą rozświeca się w oku!
I wieńcem światła obwięzuje skronie!
W nim tajemnica Twojego uroku!
Lecz kiedy czasem zachmurza się cieniem,
Stajesz się z śpiewu żywego — milczeniem!
Z łzy przeźroczystej, anielskiej — kamieniem!
Z róży, co świeci — cierniem, który kole —
I w duszy mojej rozmarzonej szczęściem,
Z Twoją duchowem spojonej zamęściem,
Odświeżasz rany — dawne wskrzeszasz bole!
Wtedy z łzą w oku i z modlitwą w duszy
Klękam przed Tobą i Ciebie się proszę!
Skargę Ci moją — tak jak pieśń — przynoszę,
Może Cię ona do litości wzruszy!
Może ty wspomnisz, że i tak na ziemi
Dość nieszczęść rośnie i smutku się plemi!
I że w tę miłość, która rodem z nieba,
Wtapiać sztyletów ludzkich nie potrzeba!
Owszem ją chronić od wnętrznego boju!
Owszem ją zbawiać od wnętrznej w nas klęski,
By duch na wieki Jej wrócił zwycięzki,
Z tych nizin walki do krain pokoju!