Kampania rzymska! gdzie tak pusto — smętno!
Gdzie, jak nadgrobek starty czasów nogą,
W proch się rozpadło wszelkiej pychy piętno
I gruzy tylko stoją ponad drogą!
Kampania rzymska! to świat mej młodości!
Duch mój wzrósł w siłę tam, gdzie Tyber płynie!
Harfy sitrunami na natchnienia włości
Podbiłem sobie wiekową pustynię!
Nieraz dosiadłszy prędkiego rumaka,
Jak błyskawica, w trój złaman nad siodłem,
I lotem — lotem podobny do ptaka,
Tę, którą kocham, przez te smugi wiodłem!
— Przez globy koinno! — Tam, gdzie ufna skryta,
Pod kopytami siekały cmentarze!
My, dalej ginaijąc tętniące kopyta,
Ku bogom Manom odwracali twarze!
Jakżeż tam wzniosie i dobrze mi było!
Gdym rwał dla lubej jaśminy, rosnące
Nad grobem luidzi, i bogów mogiłą!
I w piersiach nosił jakby wrzące słońce
Na miejscu serca! — i, wieńczony kwieciem,
Marzył, że życie jest wiosen stuleciem!
Kampanio rzymska! — Tęcza przypomnienia
Twe stepy dla mnie w raj Boży zamienia!
Chciałbym przed śmiercią wrócić na twe niwy,
Gdziem tyle razy wołał: „Ja szczęśliwy!”
Raz jeszcze spojrzeć na te wielkie błonia,
Skądem w świat patrzał — jak król świata — z konia!
I żył możntejszy niźli ziemskie pany,
Bo w lat mych kwiecie, kochając, kochany!