Bardzo pięknie i patetycznie,
z bardzo wielki wdziękiem i gracją,
podpisywali, deklarowali
deklarację za deklaracją.
Co za zapał, co za gorączka,
ogień co słowo, płomień co słowo!
„Deklarujemy, deklarujemy,
Pomoc, Pomoc, Pomoc Zimową!”
Ach, papierków, ach, papiereczków,
ach, przybywało i rosło wciąż.
Przemysł i handel wniósł deklarację,
jak jedno ciało, jak jeden mąż.
Rolnicy słusznie deklarowali
i adwokaci w bielutkich getrach,
i eskulapi śniący żarliwie
o bakcylach i termometrach.
A dziś, gdy Pomoc Zimowa żąda
spełnienia słowa, cedzą jej zgodnie:
„Pieniądze? Owszem. Bardzo prosimy
w środę za jakieś parę tygodni”.
I kombinują, że w ową środę
będzie już wiosna oraz akacje,
i mechanicznie, automatycznie,
przekreślą może tę deklarację.
Zwlekają, kręcą chytrze i gładko,
Z wielką godnością na cennych twarzach,
i liczą, liczą, ślinią, i liczą
zimowe kartki na kalendarzach.
Źródło: Szpilki, r. 1937, nr 50.