Współczesność

Spójrz na strzaskane pokłady, na załogę spójrz niezaradną:
to uczeni dziwaczni jak kraby, ekstatycznie zapatrzeni w rad,
to młodzieniec z żagwią sztandaru, który zachwiał się i padł,
to prorocy wieszczący ziemię z wątłych statków idących na dno,

to poeci co zmilkli od chłodu, gdy ich mroźny nie wybrany wiek
z wysadzanej gwiazdami wieczności po raz setny odarł i okradł
– z wątłych statków idących na dno jak na dłoni widzieli brzeg:
na nim zieleń jest bardzo świeża i źródlana woda jest słodka.

I na drugą spojrzyj gromadę, na buńczuczną mocną w więzach łódź:
kadź broniącą tęgiego wina pękła z hukiem jak pękaty granat,
starzec brodę karbowaną szarpie i wygraża zimnym ogniom planet,
i płomienną bełkoce przemowę Odoaker, Herulów wódz,

czarnym orłom chrapliwych przekleństw, schnącym twarzom fanatycznych mnichów,
wszetecznice ciskają z piskiem fruwające ptactwo chichotów,
Oto ptasi gwarny rozgardiasz ochrypniętych ciemnych przelotów,
zaplątany w pijany zamęt, w przejmujący, wibrujący chichot.

Teraz wiesz już, że zginą okręty, o zdradliwe rozbite mierzeje,
i że zginie buńczuczna łódź nie widząca czułego wybrzeża,
gdzie źródlana woda jest słodka, trawa bardzo pachnąca i świeża,
i gdzie płynie mleko i miód.
Oto zawierzam ci nasze nadzieje.

Czytaj dalej: Na zdarzenie z życia prywatnego - Zuzanna Ginczanka