Wiersz żebraczy o roku

Dźwięczne sylaby nie mogą w milczący rok się zabłąkać
(uczepię się śmiesznych rocznic zbierania szałwii na łąkach)
pomyśleć – tylko pomyśleć, że każdy dzień, to legenda
(podobno to takie proste po kartce zerwać kalendarz).

Jak długo sączy się jesień – jak cicho i pogrzebnie,
jak długo krzepnie mi zima – jak smutno i niepotrzebnie,
jak długo tkliwi się wiosna – jak zbędnie chwaści się zielem
jak długo żarzy się lato – o każde dzisiaj za wiele –

Zgubiłeś mi farby wzruszeń i lekkie pędzle rozmarzeń
daremnie dni chcę zabarwić: powiędły, zżółkły im twarze
– – czyż biec mam, krzyczeć i prosić – uklęknąć, błagać i żebrać,
o –, daruj mi rok, jak krągły pieniądz ze srebra!

Czytaj dalej: Na zdarzenie z życia prywatnego - Zuzanna Ginczanka