O duszo ludzka, ty zawsze się pytasz,
Zawsze chcesz zgłębić szczęścia tajemnicę
I nieznanego przestąpić granice —
I w zwątpień ciemny się rzucasz korytarz.
Ta zgubna żądza twa nigdy nie syta-ż?
Nie nauczyły-ż cię już łez krynice,
Że szczęście pierzcha i odwraca lice,
Kiedy za skrzydła motyle je chwytasz?
Patrz! Oto Ewa wygnana w łzach tonie,
Psyche tęskniąca w bólu łamie dłonie,
W łabędziej łódce Lohengrin odpływa...
Szczęście w tajemnych tylko zmrokach gości,
Razi je, płoszy światłość przeraźliwa:
Chcesz być szczęśliwą? Żyj w nieświadomości.
II.
Prawda! Gdyś szczęście utracił, — w rozpaczy,
Która ci serce rozdziera na ćwierci
I, jako ulgi, każe pragnąć śmierci,
Swej ciekawości złorzeczysz junaczej.
Jednak, gdy dola znów się przeinaczy,
I nowe szczęście z niezbadanych sfer ci
Spłynie, — czerw dawny wnet gryzie cię, wierci:
Badasz, by łachman znów zyskać żebraczy.
Zgubione w strasznej mroków zawierusze, —
Jak ćmy, do światła lecieć muszą dusze,
I żadnych strat ich nie powstrzyma trwoga...
I jedna drugiej mąk i łez zazdrości,
Bo, gdy im była mara szczęścia droga,
Równie im drogim jest ból świadomości.