Szafiru w oknie szmat i gwiazd srebrzyste ćwieki,
Przestrzeni wielki wiew świeżości wpływa falą,
Gdzieś w głębi widma drzew, światełka w mgle się palą,
I, jak wód głuchy spad, Paryża gwar daleki;
A wewnątrz młody świat, rytm wierszy, szkiców teki,
Za ścianą skrzypiec zew, struny się tęsknie żalą,
I rzewny szkocki śpiew, w którym się łzy krysztalą,
Żar dysput, śmiechu kwiat, szał rozmarzenia lekki.
Artyzmu święty duch przewiewa tu widomie,
Szkic rzuca dłoni ruch, z słów bucha myśli płomię,
Wspaniały piękna gmach budują wyobraźnie!
Gwiaździstej nocy sen! Ze świtem zniknie, pierzchnie —
I chyba w twórczych snach rozbłyśnie znów wyraźnie,
Jak jedna z owych scen, co lśnią, gdy wkrąg się zmierzchnie.