To już ostatni szum, to flet już kona,
Zabrakło krwi i serca skórczów nieustannych.
Cicho się sączy krew z otwartej rany,
I szumi szum najlżejszy na najwyższych tonach.
Zachodni wiatr kołysze wierzbę pustą.
Kołuje niebo młyńskim głazem przywalone.
Już niema czego pić zielonym ustom.
To już ostatni szum; to flet już kona.