Śpiewak wita wasze strony:
Niechaj będzie pochwalony!
Pokój z domem tym!
Śpiewak wita w ojców wierze,
A kto w dom go przyjmie szczerze
Pieśń i Pan Bóg z nim!
Pieśń ojczysta, narodowa,
Prosta, rzewna, a surowa,
Jak nasz lud i czas;
A więc w imię pieśni waszej,
Dziejów waszych, i krwi Laszej,
Witam, witam was!
Lubię tylko powitanie —
Niech też po mnie tu zostanie
Ten jedyny ślad;
Byście rzekli: tu przebywał,
Tutaj rodak nam zaśpiewał,
I gdzieś ruszył w świat.
Byłem w Litwie i w Koronie,
Byłem w tej i w owej stronie,
Byłem tu i tam —
Od Beskidów do Pomorza,
Z Litwy aż do Zaporoża,
Całą Polskę znam.
Znam to całe szczere plemię,
Polskie morza, polskie ziemie,
I tę polską sól;
I o wszystkiem marzę, roję,
I to wszystko niby moje,
Nibym polski król.
Choć nieznany i ubogi,
Gdy nawiedzę czyje progi,
Każdy z duszy rad;
Czy to w dworze, czy w klasztorze,
Na słobodzie, czy w gospodzie,
Wszystkim lirnik brat.
Kędy bracia moi smutni
Brat po mieczu i po lutni
Niosę piosnkę im;
I obecną słodząc dolę,
Na Grochowskie ciągniem pole.
A sławą brzmi rym.
Czasem brzęknę mej drużynie,
Kiedy czarna chwila minie,
I weselszy śpiew;
O Krakusach dzieciom nucę,
A powiastką w starych cucę
Staropolską krew.
Nieraz z dziadem w puhar dziarsko
Na powiastkę brzękniem Barską,
Sławiąc polski ród;
Wówczas stary wre jak z młodu,
Woła wnuczkę: „nalej miodu!
Boć to Polski miód“.
A cóż w świecie nad miód polski?
Nad kord stary, snop podolski,
I nad polski śpiew?
Nad kraj wolny, własną niwę,
I te Polki czarno-brewe,
I tę Polską krew?
Siostry moje! córy Piasta!
Skąd to serce w piersiach wzrasta?
Skąd ta dusza wam?
Co to w piersiach waszych wierzy?
Co za dobro dla was leży
Za bojami tam?
My tej ziemi się dobijem,
Lub w mogiłach znów ożyjem
W dziejach ziemi tej;
Lecz kto groby wam ocuci?
Kto wam waszą młodość wróci?
Te nocy i łzy?
O! i jam znał takie bole;
Lecz o młodość, o mą dolę
Nie pytajcie mnie:
Dość wam, żem ja z krwi ochrzcony.
Żem w nieszczęściu poświęcony,
Znał niejedną łzę.
Moja skarga was nie znudzi;
Ja pieśń z ludu mam dla ludzi,
Żale toną w głąb:
Mego serca pieśni własnej
Słucha tylko miesiąc jasny,
I stuletni dąb.
Hej mogiły! skały! zdroje!
Stepy! Orły! dęby moje!
Z wami ja się znam.
Lecz ty dziatwo żądasz pieśni,
To już sobie śpiewak nie śni:
Cóż zaśpiewać wam?…
Czasem śpiewak zgadnąć umie,
Co się w głębiach piersi tłumi,
Bo i w nim ta krew;
Więc o Lachu, o orlęciu,
I o krzywej szabli cięciu
Przynosi wam śpiew.
Bo to straszne sądy Boże,
I krew Lacka cuda może,
Jest i w śpiewie jad.
— „Jeszcze Polska nie zginęła!“
Toć ta piosnka rdzą przecięła
Więzy tylu lat.
Lecz, czy znacie co to boje?
Co to Orły? co to zbroje?
I co Szwedów dłoń?
Ile krwi się w sercach spiekło?
Ach! a ile jej wyciekło
Na ojczystą błoń?...