Rodzina

Noc. Z dwóch krańców przeciwległych miasta,
Para ludzi zdąża w jedną stronę:
Z pod rogatek wychudła niewiasta,
Z ponad Wisły chłopisko zgarbione.

By krup garstkę zdobyć i kęs ciasta,
Muszą życic pędzić rozdzielone,
I dopiero, gdy cień nocy wzrasta,
Żona męża, a mąż wita zonę.

Jednak ciężar ten ich nie zastrasza,
Bo gdy wrócą, dzieciątko różowe
Głośnym śmiechem ich smutek rozprasza.

Lecz dziś w domu znajdą wieści nowe...
Dziecię oknem wypadło z poddasza,
I na bruku roztrzaskało głowę.

Czytaj dalej: Deszczyk - Wiktor Gomulicki