Byczo jest, mój poeto, co w kącie kawiarni
tyjesz na słodkich ciastkach i strawnych rozmówkach.
To nic, że twe wierszątka pisane figlarnie
O głodach i o chłodach — cuchną jak łapówka.
Wiedzą dobrzy panowie, że już się nie zbłaźnisz,
wdzięczny za ciepłą strawę w przyjemnem korytku,
I nie mają ci za złe wybryków i zbytków
twoich słów napuszonych słuchając przyjaźnie.
Pisz także im o kwiatach, o zielonej pełni,
jak rakieta wytrysłej nad sennym ogrodem,
nakarm ich, jak lodami, sinej nocy chłodem
i anioła im postaw, jak szyldwacha w hełmie.
Zato wszak masz sen miły i dzionek niegłodny
i banknoty nowiutkie każdego pierwszego.
Zanim uderzy ogień z niebiosów pogodnych,
zanim wody wystąpią z betonowych brzegów.
Źródło: W połowie drogi, Teodor Bujnicki, 1937.