Akwilon jasny i Auster pochmurny
Gonią plejady ponad tonią czasu:
Pastuchy trzody niebios, gwiazdy, pasą
— Jak głazy gładkie, toczą się do urny.
Podmuchy ciemne trącają cięciwę
I wypuszczono wszystkie wiatry z smyczy
— Wargę opływa posoka słodyczy,
Oczom oglądać obłoki nieżywe.
Odwróć źrenice, te lustra niebytu,
I trwaj, jak święty, przeszywany grotem.
Pod falą chłodu i blasku namiotem,
Aż dojrzysz ziemię siną w ranach świtu.