Srebrzysta lilia burbońska
u końca każdej gałęzi,
wznosi się dumnie ku niebu,
zanim się w zieleń rozpręży.
Powietrze jest dziś jak powieść —
— żółta, z zerwaną opaską.
Wiosna przelewa sok życia
z Paryża w ławkę warszawską,
gdzie, twarz zasłaniając twarzą,
wieńczą się wpół ramionami...
— W Bulońskim Lesie, o zmroku,
widziałam ich — to ci sami.