W wiejskim kościółku organ gra,
 Rozgłośnie dzwony biją...
Srebrzystych dymów lekkie mgły
 W blaskach się słońca wiją.
A przed ołtarzem — czy to las,
 Las świeży i zielony,
Przyszedł i klęknął pośród nas
 I schylił swe korony?
A przed ołtarzem — czy to szum,
 Szum cichy a radosny,
Kiedy: »Hosanna!« śpiewa bór,
 A wiatr w nim rusza sosny?
Nie! Nie zielony to jest las,
 Co swe gałązki ściele,
Ale z palmami przyszedł lud
 W kwietniową tę niedzielę.
Nie! To nie boru słychać szum,
 Gdy wiatr się po nim słania,
Ale modlitwy cichej szmer
 I szepty i wzdychania,
I rzuca słońce złoty blask
 Na czarne drzewa krzyża,
A Chrystus z niego smętną twarz
 Ku ziemi słodko zniża.
I patrzy, patrzy na nas tak
 Żałośnie a łaskawie,
Jak gdyby mówił: »Ludu mój,
 Ja ciebie błogosławię!«
I wyszedł naród w szumach palm,
 Poważny a radosny,
I poniósł do swych niskich chat
 Tę błogą zieleń wiosny.
I poniósł w piersi słońca blask
 I głośne dzwonów bicie
I jakąś wielką, cichą pieśń
 I jakieś inne życie!