Stefan Czarniecki

Autorka:

Ni z soli, ni z roli, lecz z tego, co boli,
Za­sły­nął Czar­niec­ki w na­ro­dzie:
Na tru­dy wy­trwa­ły, wśród szczę­ścia wspa­nia­ły,
Od­waż­ny w chwil cięż­kich przy­go­dzie!
Choć w dwor­ku drew­nia­nym, pod da­chem sło­mia­nym,
W bie­lo­nej kom­na­cie się ro­dził,
Po bo­jów plon krwa­wy, do zwy­cięstw i sła­wy
Ksią­żę­tom i pa­nom prze­wo­dził.
Jak w mro­zach pół­no­cy wziął pierw­szy hart mocy
Wśród chwa­ły zwy­cię­skich za­pa­sów;
Tak ufny i wier­ny, mi­ło­ścią pan­cer­ny,
Nie ugiął się w trwo­dze złych cza­sów.
A w służ­bie oj­czy­zny ni rany, ni bli­zny,
Ni po­strzał nie boli go sro­gi,
Choć stru­gą krew pły­nie, on pyta je­dy­nie,
Czy Pol­ska zła­ma­ła swe wro­gi?
I kie­dy kraj cały wśród krwa­wej na­wa­ły
Pod szwedz­ką się chy­li prze­mo­cą,
On du­cha nie tra­ci: ukrze­pia współ­bra­ci,
Aż ła­ska zstą­pi­ła z po­mo­cą.

Od Ja­snej to Góry, jak słoń­ce z za chmu­ry,
Bły­snę­ła na­dzie­ja i wia­ra:
A mę­stwo i siła wraz z nie­mi wró­ci­ła,
Od­wa­ga wró­ci­ła się sta­ra.
I ry­cerz wy­trwa­ły w try­um­fie już chwa­ły
Zgro­mio­ne roz­pę­dza precz wro­gi,
A kie­dy w po­go­ni kord za­drżał mu w dło­ni,
Toń mor­ska nie wró­ci go z dro­gi.
Lecz cięż­kie to cza­sy, i krwa­we za­pa­sy
Wzy­wa­ją do domu ry­ce­rza,
A wiek go nie ła­mie, nie nuży się ra­mię,
I ser­ce mło­dzień­czo ude­rza.
Wtem, kie­dy zwy­cię­ski, przez tru­dy, przez klę­ski
Sta­wisz­cza gród sta­ry zdo­by­wa,
Twarz bled­nieć za­czy­na i wi­dzi dru­ży­na,
Że gło­wa po­chy­la się siwa.
Więc smut­ni go męże, zło­żyw­szy orę­że,
Do cha­ty wie­śnia­czej uno­szą;
A kró­la po­sło­wie na sło­my wez­gło­wie
Het­mań­ską bu­ła­wę przy­no­szą.
Wśród śmier­ci już cie­nia błysk smut­ny spoj­rze­nia
Z pod drżą­cej mu strze­lił po­wie­ki;
Wtem za­rżał koń wro­ny — bo­ha­ter stru­dzo­ny
Snem ci­chym za­drze­mał na wie­ki.

Czy­taj da­lej: Opłatek wigilijny – Maria Ilnicka