Bolesław Chrobry

Autorka:

W nur­tach Elby i Sali, wśród dnie­pro­wych wód fali
Kto to słu­py że­la­zne tam bije?
I z za Kar­pat wy­ży­ny po Bał­ty­ku głę­bi­ny
Czy­je go­dła i zna­ki lśnią czy­je?
To Bo­le­sław, mąż chro­bry, lu­dów swo­ich pan do­bry,
Ale strasz­ny na zdraj­ce i wro­gi.
Złą­czył bra­ci Le­chi­tów, i jak orzeł z błę­ki­tów,
Precz da­le­ko roz­pu­ścił swe dro­gi.
Za trud cięż­ki, znój krwa­wy, ku­pił brat­nie Mo­ra­wy,
Wy­darł Niem­com Lu­za­tów dzie­dzi­ny;
Po­tem na Ruś da­le­ką, gdzie gród sta­ry nad rze­ką,
Po­szedł zbie­rać ry­cer­skie waw­rzy­ny.
Lecz choć w mu­rach Ki­jo­wa tyle skar­bów się cho­wa,
Dro­gie sza­ty i droż­sze klej­no­ty,
On nic nie wziął tym ra­zem, tyl­ko mie­cza że­la­zem,
Jak pan, wy­ciął po bra­mie ich Zło­tej.

A gdy z wro­gów po­gro­mu wró­cił wresz­cie do domu
I do po­chwy miecz scho­wał zsz­czer­bio­ny,
W no­wej Gnie­zna świą­ty­ni bi­skup kró­lem go czy­ni,
Czo­ło wień­cząc mu zło­tem ko­ro­ny.
Lata jesz­cze żył po­tem, już nie mie­cza ło­sko­tem,
Lecz mą­dro­ścią swą gło­śny po świe­cie;
A gdy wresz­cie legł w gro­bie, na­ród cho­dził w ża­ło­bie,
Niby smut­ne po ojcu swym dzie­cię.

Czy­taj da­lej: Opłatek wigilijny – Maria Ilnicka