Słowa do deszczu

Moja dziew­czyn­ko z por­ce­la­ny,
kie­dyś to mi się stłu­kła?
Te bia­łe pta­ki to są sło­wa,
któ­ry­mi czas o okna stu­ka.
Na żół­tych kart­kach ręce drżą,
wzbie­ra zmar­ły­mi sło­wi­ka­mi,
gdy w wiel­kiej li­rze hu­czy bąk
jak w wie­czór - w śmier­ci za­plą­ta­ny.
Wszę­dzie o szkło ude­rzam gło­wą
w po­ga­słych wy­staw la­ment
i jak ob­ce­go smut­ku owoc
nie­bie­ską ga­łąż ła­mię.
To tyl­ko łzy zo­sta­ły ze mnie -
- zie­lo­nych kon­ste­la­cji układ.
Moja dziew­czyn­ko z por­ce­la­ny,
po co­żeś mi się stłu­kła?
szpi­tal, 12.IV.41 r.

Czy­taj da­lej: Pisz do mnie listy – Krzysztof Kamil Baczyński