Wio, stwory chyżo znikające,
śmieszne pochody umazanych
jaskrawą barwą koboldów!
I ci, co w trąby dmą, i tamci,
co nad szafami przelatują
w postaci pseudo-kogutów.
Wio, wio, hałastro świergotliwa,
rubaszne piekło, rozkrzewione
w życzliwym cieple zakamarków:
Pafnucy, dobry demon drzemki,
Pandofilaktes, ksiąg rozcinacz,
Grygas, Swędziołek i Lampkogłów!
Witajcie, zacni kompanowie...
tacyście snadź musieli grywać
w roku 1000-ym i 300-ym
przed rozbawionym pieprzną strawą
okiem opatów z Mannersheimu.
Oto, prześwietny klombie hrabin,
niosę na smutki wam lekarstwo -
świat, który rzadko przylatuje
i odlatuje tak jak ptactwo...