Dwie gitary za ścianą
zagrały równocześnie,
a ta pierwsza brzdęk! brzdęk!
a ta druga brzdąk! brzdąk!
a ta pierwsza o Wołdze,
a ta druga o Wiśle,
obie takie podobne
jak para ludzkich rąk.
Dwie gitary za ścianą
zagadały, zabrzękły,
a ta druga, że Wawel,
a ta pierwsza, że Kreml,
Wawelowi na sławę
i Kremlowi na sławę,
czerwień! czerwień! ta pierwsza,
druga - czerwień i biel.
Eech, rozlały gitary
dźwięku pełne po brzegi
i głos śpiewał, że brzoza,
a baryton, że klon,
że... Adam... że... Aleksander,
że... Farys... że... Oniegin -
tajemnica ta sama
i tęsknota, i ton.
Tak gadały gitary,
a pod ścianą w kłysce
spało dziecko, a ogień
mruczał w kuchni mru, mruu.
Zakochani w altance
o pierścionku szeptali.
Miesiąc świat światłem mościł
i kołysał do snu.