Jesień. Już liście kolorowe
jak wstążki na gitarze mojej.
u Noworolskiego Palester pije
"Pół czarnej" z niepokojem:
- Bo jesień, wie pan, głupia historia:
grypa i wiatr, i oratoria.
W Mariackim (złoto wśród purpury,
które się spina z nią jak brosza)
stoją sobie cztery figury
dobrego majstra Wita Stwosza,
więc z łezką patrzę nostalgiczną
na sztukę dobrą, nie hermetyczną.
A przed Mariackim (co ja bazgrzę!)
fotografują Amerykanie
stare nagrobki, ale także
gołąbki srebrne niesłychanie,
a dzwony dzwonią... człowiek rzekłby.
Niebo czy - «Tygodnik Powszechny»?
To - sans rancune. Bo trzeba przyznać:
(zdanie samego jest Jerzego),
że dziwna byłaby ojczyzna
bez «Tygodnika Powszechnego»,
w ten fiolet tylko nieco czerwieni,
wtedy się wszystko na lepsze odmieni.
Tylko - łagodnie. Lecz na mą mamę!
po cóż ja palce pcham pomiędzy?
Ta rzecz - to nie mój departament,
mój departament to jest: księżyc,
gitary, szpady, żart Pinokia
i w ogóle angelologia.
Ech, mój Krakowie krakauerski,
wypić by cię jak wino z dzbanka!
Tu jeszcze graja. "Jarmark perski",
tu błyszczy Skierski i Ciecierski,
tu śpiewa "Krysia Leśniczanka":
CESARZU, CESARZU,
SZLACHETNE IMIĘ TWE,
CESARZU, CESARZU,
TWÓJ KRAKÓW MÓWI: NIE.
A po teatrze z Kaziem Wyką
gadamy sobie o «Twórczości»,
o wierszach z sensem i z muzyką,
o Wenecji i o miłości,
i o fistaszkach, i o knedliczkach,
i o rysuneczkach Jana Kamyczka;
i wschodzi księżyc, cham bezsenny,
ale prawdziwy, przedwojenny,
więc znów na Planty, uliczkami,
po tym księżycu, jak po wodzie
(albo po chromatycznej gamie),
nad Wisłę, gdzie buszuje młodzież
i do znudzenia, do migreny
nuci nad Wisłą durne refreny,
np.
"Góralu, czy ci nie żal?"
albo
"LIRYKA LIRYKA
TKLIWA DYNAMIKA
ANGELOLOGIA
I DAL".