Nieraz, gdy odczytuję wielkich Bardów pienia,
I chcę śpiewać podobnie, by dzielić ich chwałę —
I okiem mierzę niebo i myśli zuchwałe
Posyłam ku czarownym krainom marzenia —
Postrzegam się — że próżne moje wysilenia
I że do tego lotu me skrzydła za małe;
A jednakże w upadku serce we mnie śmiałe,
Czuje w głębi zarody wieszczego natchnienia.
I znowu zachęcony, skromną lutnię stroję,
Bo widzę, że przy róży ozdobnej w szkarłaty
Zakwitają mniej wonne i drobniejsze kwiaty;
Bo obok rzek szumiących, ciche szemrzą zdroje;
Bo za śladami orła co chmury przemija,
I poziomy skowronek ku niebu się wzbija!