Myśli są moje dziś jako żeglarze,
co na wód wielkim zbłąkani obszarze
wśród chmurnej nocy z wolą wichrów płyną,
ster opuściwszy, zdjąwszy z wioseł dłonie.
Próżno wzrok silić - - w mrokach nocnych tonie,
jak kamień w morskiej nieprzejrzanej fali.
Drogę zgubili - - ku jakim zawiną
lądom, nie dbają a dalej i dalej
wiatr okręt pędzi i coraz nad głębią
ciemniejsze, grubsze obłoki się kłębią...
Zgubiłem drogę - - w te gmachy przyszłości
pełne wesela, ciepła i jasności,
które się dźwignąć mają na ruinie
starego świata, co gnije i ginie:
chciałbym uwierzyć, lecz wierzyć nie mogę -
i coraz większa pustka jest przede mną,
oczom mej duszy coraz bardziej ciemno - -
dokąd iść?... nie wiem - - zgubiłem mą drogę.
* * *
Wy, których serca i ramiona krzepi
w mozolnej walce o idei zwycięstwo,
na które stary świat rzuca przekleństwo:
wiara, że będzie po zwycięstwie lepiej,
wiara, że wasza niemylną jest droga,
że prawdziwego Poznaliście Boga,
wiara, że szczęście przyniesiecie w darze
nowemu światu, co z ruin powstanie,
wy, co ufacie, że dzień się ukaże
dobra i piękna: jak ja wam tej wiary
zazdroszczę silnej!... Dla mnie te sny złote
mózgów płomiennych są jako czcze mary...
I coraz większą w oczach mam ciemnotę,
i chciałbym wierzyć, lecz wierzyć nie mogę - -
dokąd iść?... nie wiem - - zgubiłem mą drogę.