Z kolumny skalnej

Z kolumny skalnej patrząc w toń blękitu
w złotego słońca promiennej ozdobie,
brałem kawałek twardego granitu
z myślą o sobie.

W cichej diilinie, gdzie srebrzysta rzeka
wali się z szumem w głąb przepaści ciemną,
gdym zrywał kwiaty, choć wówczas daleka,
ty byłaś ze mną.

Dziś gdy godzina rozstania wydzwoni,
nie dam kamienia, bulietu nie splotę,
dam ci coś więcej, bo z serca, nie z dłoni:
żal i tęsknotę...

Czytaj dalej: Miłość (Nie wi­dzia­łam cię już od mie­sią­ca) - Maria Pawlikowska-Jasnorzewska