Mój Adamito - widzisz, jak to trudne ?

Mój Ada­mi­to - wi­dzisz, jak to trud­ne

Upra­wiać cno­ty pu­sty­nie od­lud­ne,

Jaki pot wiel­ki z czło­wie­ka się leje,

Gdy o ide­ał stoi lub ide­je.



Daw­niej ci ręce je­zu­itów plo­tły

Wia­necz­ki i te śpią­ce­mu wkła­da­li,

Le­cia­łeś jako ko­me­cia­ne mio­tły,

Sił nie zu­żyw­szy - by­łeś co­raz da­léj.



Daw­niej... plo­tecz­ka szła na kształt ze­gar­ka

I cią­gle twe­mi wie­wa­ła sztan­da­ry

Lep­sza niż so­net plot­ka so­ne­ciar­ka,

Peł­niej­sza mio­du - niż obce pu­cha­ry.



Me­da­le ro­sły w ol­brzy­mie po­są­gi,

Kur­wy ode­skie zmie­nia­ły [w] gra­fi­nie,

Nie tak to wi­dzisz, Ada­mit­ku, ny­nie,

Nie tak to ny­nie - jak to było ongi.



Dziś je­zu­ityzm jak wąż cie­bie ła­mie,

Sam go wskrze­si­łeś... wi­dzisz, mój Ada­mie!

Czy­taj da­lej: Jasna kolęda – Juliusz Słowacki