Gałązeczka zawsze się chwieje
W sposób nigdy nie opisany
(I wiatr może dlatego wieje,
Ze dźwiękami rozkołysany?)
Dzisiaj jedna, osypana różowo,
Prężnym łukiem do szyby przylgnęła:
"Otwórz okno, wpuść kwitnące słowo",
Lgnęła, gięła, mówić zaczęła.
Otworzyłem - uderzyła światłem,
Światem, kwiatem - i w powietrzu pisze
l wiatr za nią, i wiersz za wiatrem!
Co za wiersz! Pierwszy raz taki słyszę!
Zielonego nie miałem pojęcia,
A tu samo, nieproszone, do pokoju,
I kołysze różową pamięcią,
I nakwieca samotność moją.
I stokrotnie obfita i mokra
Rośnie szeptem coraz silniejszym,
Pachnąc głośno, ciągnie od okna
W ramię, w pióro, we wnętrze wierszy.
Za dyskretną idąc dyrygentką
Dźwięczność świata dygoce giętko
I nad wierszem różowością trzęsie
Ponad wszelkie zielone pojęcie.
Z tomiku Treść gorejąca (1936)