A potem... w cichym Egiptu nomesie,
u stóp płomiennych kamiennych kolosów
miłość wyznałem ci w palmowym lesie,
nad lazurowem jeziorem lotosów...
I serca nasze były jak lotosy,
takie błękitne i takie kwitnące.
A dusze nasze wzlatały w niebiosy,
gdzie królowało afrykańskie słońce...
Nie przerażały nas wycia szakali...
Żyliśmy razem szczęśliwi i młodzi...
Wieczór z nilowej powracałem dali
na mojej białej uskrzydlonej łodzi...
Księżyc wypływał ponad piramidy,
złocąc sennego Nilu modre wody, —
a my pod słodką opieką Izydy
szliśmy w gaj święty na miłosne gody...