Ogorzali od słońca, od pyłu zawiędli,
Szeroko odkasawszy rękawy koszuli,
Sieką żniwiarze żyto — równym, złotym rzędem —
I lśniącymi kosami machają z rozpędem,
Jak gdyby zmęczenia nie czuli...
Długi łańcuch zbożowych przysadzistych mendli
Stoi jak gdyby warta na ścierniska straży...
Przepióreczka z pod stopy pomknęła — zaszusła —
Chichocą dziewczęta, splatając powrósła,
Z pustotą znaczącą na twarzy...
Słońce, jak gdyby czujny i baczny ekonom,
Przechadza się po niebie (w odzieży od święta),
Przyglądając się pracy i ludziom i plonom.
Pójdźcie żąć! — przepióreczka woła na żniwiarzy —
Pójdźcie do nas! — wołają dziewczęta.