Roznosiciel gazet

Blady, w wytartej błąka się odzieży,
W podartych butach po ulicach bieży,
W dłoni swej trzyma cały pęk dziennika,
Gdzie rzędy czarnych wiją się literek;
Coraz to tytuł gazety wykrzyka:
Kurjer! Kuryjer! Kurjerek!

Lub wieść rozgłasza, drukowaną w łamach,
Że w Bośni jakiś uczyniono zamach,
Że zjeżdża do nas zagraniczny balet...
Będą występy najlepszych tancerek...
Kogóżby tyle nie znęciło zalet?
Kurjer! Kuryjer! Kurjerek!

Biegnie — dziurawe podciągając spodnie.
Czasem go zeklną, sfukają przechodnie,
Czasem ktoś w rękę wetknie garstkę miedzi —
Będzie na tytoń, na chleb luk cukierek —
Może się zbierze i na parę śledzi...
Kurjer! Kuryjer! Kurjerek!

Czytaj dalej: Cztery pory roku - Józef Antoni Birkenmajer