W portowym mieście

Domy, czerwonych dachów kryte fezem,
O pradziadowskim, suchotniczym typie,
Wybitych okien spoglądają zezem
Na nurt — co iskry sypie...

Okręty drzemią w powijakach lin,
Załoga dziś się pracą nie zatrudnia...
Wszystko ogarnął złotowłosy spleen
Letniego popołudnia.

Majtkowie, w arkad ukryci pilastry,
Na ziemię karty rzucają — i pieniądz;
Skłócone, na wzór szulerskiej hałastry,
Morze rwie się... szepleniąc...

Tam zaś z oddali — od przybrzeżnych knajp —
Stara piosenka nutą brzmi hulaszczą:
„Gesang und Wein und Weib!“
A fale cicho klaszczą...

Czytaj dalej: Cztery pory roku - Józef Antoni Birkenmajer