Kędyś ty, kędy, zaklęte jezioro,
Skarbu mych wspomnień kosztowna szkatuło?
Czy skier słonecznych złoto cię osnuło?
Czy fale twoje, jak rubiny, gorą?...
Kiedym w tułactwie wlókł swą duszę chorą,
Każde mię słowo ludzkie niemal truło,
Niczyje serce ze mną nie współczuło,
Do wsparcia żadna dłoń nie była skorą:
Ponad swym losem nieraz płacząc skrycie,
Z dala od ludzi, którzy mię kochali,
Nad brzeg przyszedłem twej srebrzystej fali;
Dziw! własne w tobie ujrzałem odbicie, —
W twym szmerze własna mi się dusza żali...
Jezioro cudów! któż powróci mi cię?