A kiedy we mnie życie już zemrze,
Niech jeno brzoza nade mną szemrze;
Niech polne róże wkoło się płonią,
Niech upajają mnie lubą wonią;
Niech konik polny, w trawie ukryty,
Mnie gęślowemi kołysze zgrzyty;
Słowik, ukryty w gęste zarośle,
Niech rzewną skargę w niebiosa pośle;
Niech rozłożystych bluszczów pokrowiec
Spowinie mały, cichy grobowiec,
Zasłoni napis, ryty w kamieniu,
By nikt nie wiedział o mem schronieniu!