Schowaj że mi, matuś moja,
ten złocisty włos, —
schowaj dobrze ten włos złoty
z promiennej głowy,
co uczepił się mej szyi
w chwilach pieszczoty,
gdym wśród jasnych krył warkoczy
rozkochane moje oczy —
w niepowrotnym i przepadłym
mego szczęścia dniu!
Schowajże go, moja matuś,
dobrze mi go schowaj,
boć to wszystko, co zostało
z tego szczęścia mego,
z jedynego, z rozwianego,
ze złotego snu!...
Ten włos jeden, taki jasny,
taki złoty włos, —
jak pajęcza nitka cienki,
a jak jedwab — taki miękki —
ten słoneczny, długi włos...
Matuś moja, matuś miła, moja matuleńko,
takie było i to szczęście,
to jedyne szczęście moje,
ktorem prześnił już:
jako włos ten — takie złote,
słabe — jak ten włos...