Myśleć o jutrze i zbierać na jutro?!
Precz mi! Ja dzisiaj żyję, a co potem
będzie, ja nie wiem ni chcę wiedzieć o tem!
Może się zwali niebo, może utrą
kamienie losu na proch moje ciało — —
to wszystko jedno! Na cóż więc zapasy?
Umrę — a po mnie nowi ludzie, nowe czasy...
byłem — nie będę, — ha! i cóż się stało?
Słońce nie po to zachodzi wieczorem
i błękit świetnym maluje kolorem,
by powstać z rana! Powstaje? — przypadkiem!
Dla mnie przypadkiem, bo o prawa wieczne
nie dbam! Niech jutro pękną drogi mleczne,
bylem dziś tylko gwiazd miał pod dostatkiem!