Kiedy puszcze się nocą zimową zamroczą,
tajemnicze je bóstwa w świątynie zmieniają:
jodły kolumn gotyckich rzędem wystrzelają —
a konary się górą w sklepienie jednoczą.
I posadzka od miękkich śniegów bywa biała,
i zielone wieżyce, i łuki strzeliste, —
a gdzie rzadsze, tam niebo przegląda gwiaździste,
księżyc na dół spoziera i jak lampa pała.
Jałowce się ubraniem przystrajają mniszem;
wicher-muzyk po wierzchu puszczy się przechadza,
hymn wygrywa — a każde drzewo jest klawiszem...
I olbrzymia pieśń chwały białą puszczą płynie,
sławiąc Stwórcę, którego wszechpotężna władza
pośród lasów na skałach stawiła świątynie...