Ponad ciemne i martwe tej ziemi obszary,
w niebo pieśni, w świat marzeń i boskiej ułudy,
w światło, w przestrzeń, w poezji tęczą barwne cudy,
w piękność wieczną, pić szczęście z pełnej życia czary!
Jakże często drga w sercu przyspieszone bicie,
jakże często łzą wilgnie bezsenna powieka
i w te światy nadziemskie dusza mi ucieka —
i myśl się rwie do góry, by tonąć w błękicie!
Młode orlę do słońca by chciało — w obłoki!
Nie tu w dole mu pełzać, chociaż tu zrodzone;
jemu domem gwiazd szlaki i przestwór szeroki;
burze, gromy — to żywioł, co mu ducha stali!
Czuje siłę, choć młode, choć dotąd więzione, —
ale skrzydła wyrosną i myśl się skrysztali...
a wtedy...?