Pod oknem twym, przyjacielu. rozlało się mor/.c mielone.
Na oczy nam spływa, na myśli postrzępione,
Taką dalą łagodnych, jedwabnych czółen
Płynie bez końca pod zieloną bramę
Melancholii - którą prawic wszyscy znamy.
Którą ja też kiedyś czułem.
To wszystko takie proste.
W zimie jest biało, a lato Jest zielone.
Zawsze trzeba mieć oczy przymrużone
I być zmęczonym na wiosnę.
Wszystko mię już znużyło, tak jakbym nic nic czul.
A jednak, przyjacielu, nad złote księgi Eneidy
Wyżej stawiam jeden czerwcowy, letni wieczór.