I
1 Gnuśne i harde,
Nieokrzesane
Jest twoje czoło,
Gdy się ku górze
Jak berło wznosi,
Rządzące tobą.
2 Jak światło zimne
Kamieni cennych
Jest miłość twoja,
W ust rozchyleniu
Przebłyska nagła
Jak dno jeziora.
3 Jak kwiatów wystrzał -
Biorących za cel
Przepych powietrza -
Brzmi twa modlitwa
I słowo każde
Z przepychem miesza.
4 Widoki świetne,
Doliny senne,
Wzgórza różane:
Odbieram tobie -
Ziemi ci dając
Na kolan dwoje.
5 Turysto ciemny,
Wicher łaskawy
Niech cię ochłodzi.
W głowy schyleniu
Jest słabość, z której
Siła się rodzi.
6 Na łące świeżej,
Co się jak dziecko
Gubi w przestrzeni -
O, rozwiąż serce
I usta rozłam
Zacięte w gniewie.
7 A łzy odnajdziesz
W swych oczach proste
Jak ludzkie krzywdy -
Wrogu mój, któryś
Nocą pod niebem
Nie płakał nigdy.
II
l Czemu mnie pytasz
O niepojęte
Dla ludzi sprawy?
Czemu w mych oczach
Fosforem skrzy się
Twój wzrok ciekawy?
2 Czemu myśl czystą
Mącisz i plączesz
Zawieją ciemną?
O, jakaż miłość,
Miłość żarliwa
Skuła cię ze mną?
3 Z kielicha twego
Zatrute wino
Wypijam co dnia -
I mówią zmysły:
Pokój w ciemnościach,
Niebiosa w ogniach.
4 I krzepną w piersi
Krople krwi wrzącej,
Stłoczone w biegu,
A ty schylony
Na usta moje
Kładziesz: "Dlaczego",
5 A potem uśmiech
Niepokojący,
Tryumfujący...
Samotny jestem,
A ty najbliższy
I kochający.
6 O, wiem, poznałem
Samotność moją
I twoje moce,
Czuję twój oddech
W południa ciepłe
I ciemne noce.
7 Z gotyckich sklepień
Spoglądasz ku mnie
Skrzydlaty, drwiący -
O, nieodstępny
Cieniu złowieszczy,
Ze mnie rosnący.
III
[1] Dla oka - blaski,
Dla ucha - gwary,
Dla nozdrza - dymy,
Ciało i pokarm
Ustami bierzesz
Jak wdzięczne rymy.
[2] Nienasycony,
Przesytu pełen,
A bez bogactwa,
Łakomstwo wielkie
Wwiodłeś do serca
Jako niewiastę.
[3] Za nic mam twoje
Zgłębianie życia,
Poznanie świata,
Jeśliś w tym życiu
I na tym świecie
Nie znalazł brata.
[4] Bo cóż są skarby,
Gdy bez podziału
i bez człowieka.
Próżno je zbierasz
W zgiełku ogromnym
Naszego wieku.
[5] Bowiem nie z brania,
Ale z dawania
Bogactwo rośnie -
I obiecaną
Obejrzysz ziemię
W szczodrobliwości.
[6] Przypadnij ku niej
I pod jej wichry
Pozwól iść głowie,
A wtedy łaska
Jak drzewo tknięte
Zaszumi w tobie.
[7] Uboga ręka
Jak gałąź uschła
Owoc obrodzi,
A owoc zdjęty
I podzielony
Rękę nagrodzi.
[8] Nie wstydź się, gburze,
Prawda jest jedna,
Jedno przymierze,
Więc choć się z piórem
Mocujesz moim -
Mówię i wierzę.