Czytamy w podaniu perskim,
Jak szczur pewien, zbrzydziwszy sobie ziemskie sprawy,
Osiadł w serze holenderskim,
Z dala od światowej wrzawy.
Cisza tam była aż miło,
Nic jej wokół nie mąciło,
A nasz nowy pustelnik pośrodku królował.
Że zaś krzątał się pilnie, zębami pracował,
W mig miał spiżarnię pełną. Czegóż więcej trzeba?
Spasł się i nabrał ciała, boć nie skąpią Nieba
Temu, kto złoży im zakonne śluby.
Aż tu raz ów bigot gruby
Na progu swej pustelni delegację szczurzą
Wita. Wstąpili tutaj prosząc o niedużą
Jałmużnę, gdyż lud koci napadł szczurów lud.
Bez pieniędzy musieli ruszyć w obce strony,
Aby sprowadzić pomoc. Kraj wojną zbiedzony -
Armia kotów oblega piękny Szczurogród.
Nie prosili o wiele, bo żywili wiarę,
Że posiłki nadciągną za jakich dni parę.
"Przyjaciele - pustelnik im na to - mnie boże
Sprawy tylko obchodzą. Bo cóż wam pomoże
Eremita ubogi? Jedynie modłami
Spróbuje wzruszyć Niebo, by na was wejrzało."
Tu nowy święty za drzwiami
Skrył się; szczęknęły zamki i zaległa cisza.
Kogo tutaj, mówcie śmiało,
Przedstawia szczura-sobka wizerunek wierny?
Mnicha? Nie, ale derwisza.
Mnich jest, nie wątpię, zawsze miłosierny.