Żywicielko droga, ziemio czarna!
Pod pług wzięto ciebie i pod bronę,
w łonie twoim plenne drzemią ziarna,
a my we świat, twe dzieci rodzone.
Na twych łanach rozszumią się kłosy,
sierpy brzękną w słonecznej roztoczy,
a przed nami posępne niebiosy,
głębia świata, którą burza mroczy.
O wy ziarna! o pełne wy snopy!
O ukojnych żniw godzino złota!
Żal i smutek idą w nasze tropy,
a przed nami w mgławicach — tęsknota...
Żal i smutek wiszą jak tumany
chmur nad naszą macierzystą ziemią,
a jej zagon w skiby rozorany,
a w jej wnętrzu plenne ziarna drzemią.
Któż by śmiał cię winić, matko nasza,
któż by dzisiaj śmiał złorzeczyć tobie,
że nas droga tułacza przestrasza,
że cię w takiej rzucamy żałobie!
Żal i smutek niech idą przed nami,
i tęsknota, i miłość bez końca,
a ty, matko, złotymi kłosami
szurnij, pieść się i śmiej się do słońca.
.
Żywicielko droga, ziemio czarna!
I w nas jeszcze wesele zagości:
jeszcze będziem spożywać twe ziarna,
jeszcze złożym w twym łonie swe kości.
Lwów, 1902