Patrz, niewdzięczniku, patrz na tego, który
Żeby-ć dał żywot, zstąpił z swojej góry
I w ciernim wieńcu od ziemie wzniesiony,
Na drzewie przywdział ubiór pogardzony;
Potem, końca swej doszedszy natury,
Jest od podłego gminu gęstej chmury
Jęty, związany, biczowan, stłuczony,
Wsadzony nawet do podziemnej brony,
Gdzie bywszy przez czas, znowu zmartwychwstaje.
Ażeby-ć żywot przywrócił swą sprawą,
Dał sobie głowę zgruchotać łaskawą.
Ej, obróć k niemu usta, bo-ć on daje
Zdrowie, on w tobie duszne siły mnoży,
On cię obżywia, choć nie jest Syn Boży.